wtorek, 25 sierpnia 2015

Czytając #2: Rytuały czytania.

Kadr z filmu Bękarty wojny, reż. Q. Tarantino, 2009.

Dla Teresy, jednej z bohaterek Nieznośnej lekkości bytu Milana Kundery, książki były znakiem rozpoznawczym. Chodziła z nimi dumnie pod pachą jak niegdyś dandysi z eleganckimi laseczkami. Wyróżniały ją w tłumie, dawały możliwość podróży do innych światów, ale przede wszystkim stanowiły tarczę, obronę przed całą brutalnością świata. Ludzi czytających postrzegała jak tajne bractwo, a gdy trafiła do obcego mieszkania, z ulgą odnotowała obecność półek wypełnionych powieściami. Człowiek, który ma w domu tyle książek, nie może mnie skrzywdzić, przejdzie jej przez myśl.

To tajemnica, która przed nieczytającymi pozostaje zamknięta. Książkowy świat jest na swój sposób konspiracyjny, posiada własne rytuały, ale przede wszystkim pozostaje otwartą przygodą, którą każdy inaczej rozpoczął i inaczej zakończy. Zalążek sympatii do nieznajomej osoby czytającej w pociągu lub na ławce w parku, nabożna cisza między bibliotecznymi regałami, niekończące się dyskusje na forach – bibliofile rzeczywiście tworzą wspólnotę na kształt bractwa. Magii tej poddają się również, a może nawet przede wszystkim, sami autorzy. Dzięki temu powstają pozycje, które w różnej skali próbują opisać tę fascynującą sieć rytuałów.




The Fantastic Flying Books of Mr. Morris Lessmore, 2010.

Literatura nie mogłaby istnieć bez sztuki opowiadania. Historie nigdy przecież nie snują się dla samych siebie, za to domagają się słuchacza. Dzięki temu pomiędzy nadawcą i odbiorcą zawiązuje się intymna więź, oparta na wspólnym uczestniczeniu w opowieści. W Księdze tysiąca i jednej nocy Szeherezada próbuje ocalić życie, rozbudzając ciekawość sułtana kolejnymi historiami. Podobnie w czternastowiecznym Dekameronie Giovanniego Boccaccia. Nietypowy tytuł dzieła ma swoje źródło w grece: δέκα ἡμερών (déka hēmeròn) oznacza dziesięć dni.  I dokładnie tyle czasu spędzają chroniący się przed zarazą bohaterowie na opowiadaniu sobie miłosnych historii. Nieprzypadkowo w obu tych przykładach w tle majaczy zagrożenie; opowieść staje się tam, podobnie jak w przypadku Teresy, schronieniem.

Innym przejawem tego samego rytuału będzie wspólna lektura. Literatura zna wiele takich obrazów: Sonia czytająca dla Rodiona biblijną przypowieść w Zbrodni i karze, Liesel i jej przyszywany ojciec pochyleni nocami nad Podręcznikiem grabarza w Złodziejce książek Zusaka; Britta, Anna i Lisa referujące Dziadziusiowi artykuły w gazecie w Dzieciach z Bullerbyn. W Sunset Park Paula Austera główny bohater, Miles Heller, spotyka swoją przyszłą wybrankę, gdy w parku czytają tę samą powieść: Wielkiego Gatsby'ego. To ważne, a jednocześnie niezwykle intymne obrazy zawiązującego się porozumienia i przełamywanej samotności; dlatego nieprzypadkowo sceny wspólnego czytania będą albo ukazywały próbę podtrzymywania lub odradzania się relacji rodzinnych, albo stanowiły preludium do rodzącego się uczucia. 



Kadr z filmu Imię róży, reż. J.-J. Annaud, 1986.

Rytualny charakter przejawia również obecny w literaturze topos odnalezionego manuskryptu. Oto autor powieści rozpoczyna ją od wyznania, że oto (przez absolutny przypadek, oczywiście) trafił w jego ręce rękopis/czarny kruk/fragmenty nieznanego dzieła; a cudem poznany tekst zawiera opowieść tak niezwykłą, że wręcz trzeba przekazać ją czytelnikom. Aura współuczestniczenia w tajemnicy ma jeszcze mocniej pochwycić odbiorcę w sidła. Ale najistotniejsze jest to, że autor symbolicznie schodzi z piedestału, by przedstawić samego siebie także jako czytelnika, którego uwiodła dana opowieść.

Ten motyw zastosował czołowy przedstawiciel włoskiego romantyzmu Alessandro Manzoni w Narzeczonych, w których źródłem historii miał być rzekomo nieznany szerzej siedemnastowieczny utwór. Podobnie Imię róży Umberto Eco rozpoczyna się rozdziałem wstępnym o tytule: Manuskrypt, to oczywiste, w której autor streszcza sposób, w jaki wspomnienia niejakiego Adsa z Melku trafiły w jego ręce. Włoski pisarz świadomie podejmuje grę z czytelnikiem: według relacji autora oryginalny, średniowieczny rękopis miał zaginąć, a cała historia przetrwała dzięki dziewiętnastowiecznemu tłumaczeniu, na podstawie którego miała powstać właściwa powieść. Dzięki temu Eco w swoim utworze przeplata kronikarski styl neogotyckimi wstawkami. Sama historia została opisana na tyle wiarygodnie, że do włoskiego pisarza zgłaszali się czytelnicy, którzy mieli rzekomo odnaleźć tajemnicze opactwo i zaginiony rękopis  mimo że były one tylko i wyłącznie wytworem wyobraźni autora.


Kadr z filmu Zaginiona dziewczyna, reż. D. Fincher, 2014.

Na czytelniczy świat składają się także miejsca, a więc przede wszystkim biblioteki, antykwariaty, księgarnie, które skrywają własne tajemnice. To tam powraca się po kolejne historie, a książki wydają się same wybierać właścicieli. Jorge Luis Borges lubił powracać do myśli, że biblioteka jest metaforą świata. Splatają się w niej wszelkie losy i historie, fakty mieszają z fikcją, a każda z tajemnic czeka na odkrycie. Jednocześnie pozostaje przestrzenią niemożliwą do całkowitego poznania: człowiekowi nie starczy życia na zapoznanie się ze wszystkimi woluminami. Panująca cisza, oczekiwanie na książki z magazynu, przechadzanie się między regałami do momentu, gdy jakaś pozycja zwróci naszą uwagę – biblioteki i księgarnie to istne królestwa rytuałów.

Literatura potrafi przecież przekształcać już istniejące miejsca: dzięki wyobraźni Ania przemienia Zielone Wzgórze w poetyckie miejsce, zmieniając nazwy miejsc na bardziej wzniosłe; w Cieniu wiatru Zafóna Barcelona przypomina wielką bibliotekę, w której trzeba szukać śladów niejakiego Juliana Caraxa. Ale przede wszystkim wydaje się wręcz oczywistością, że niezwykłe powieści można odnaleźć jedynie w równie niezwykłych miejscach. Niekończącą się historię Michaela Ende otwiera odkrycie przez Bastiana księgi w tajemniczym antykwariacie pana Koreandera. We wspomnianej już powieści Zafóna ojciec prowadzi głównego bohatera na Cmentarz Zapomnianych Książek, gdzie można wybrać dla siebie jedną powieść i tym samym ocalić ją przed zapomnieniem. Te i inne miejsca, podobnie jak narnijska szafa, stanowią łącznik między tym, co realne, a tym, co wyobrażone.

Kadr z filmu Masz wiadomość, reż. N. Ephron, 1998.

I choć co jakiś czas powraca temat kryzysu czytelnictwa, trudno chyba uwierzyć, żeby cały ten przedziwny świat miał zniknąć. Może zmieni się nośnik i papierową książkę czeka los gramofonowych płyt; ale nawet przed ekranami e-czytników zawiązywać się będzie ciche porozumienie czytelników. Tak jak w Dekameronie  otoczeni nieprzyjaznym światem – ludzie wciąż poszukują nowych opowieści. A książka, zaprzęgając wyobraźnię, pozostaje najintymniejszym sposobem przekazywania historii.

Jak długo trwają te przedziwne rytuały, tak długo autorzy będą pochylali się nad czytelniczym światem. Wykreują postacie, które przechadzają się z książkami pod pachą jak z najcenniejszym skarbem, odnajdą kolejne nieznane manuskrypty i skierują kroki do antykwariatu pana Koreandera. Bo przecież pisanie, podobnie jak czytanie, potrafi być doskonałą zabawą – ale to już materiał na zupełnie inną opowieść.

~*~

W następnym poście tradycyjnie wracam do serii #oglądając. Opowiem o pewnych obiektach, które z całą pewnością kojarzą się z wypoczynkiem, ale, wbrew pozorom, często nie jest w nich sielankowo. Już teraz serdecznie zapraszam!

Źródła grafiki: [1], [2], [3], [4], [5].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz